W Ziminie powstała wioska św. Mikołaja - jarmark przyciągnął tłumy

Z Poznania: w małym Ziminie gmina Kleszczewo zamieniła plac w świąteczną przestrzeń, gdzie dominowały śmiech dzieci i domowa atmosfera. Mieszkańcy wspólnie stawiali chatkę św. Mikołaja, a pomysły rozpowszechniły się dzięki filmikom w mediach społecznościowych. To wydarzenie pokazało, że lokalne inicjatywy mogą konkurować z miejskimi jarmarkami bez nadmiernej komercji.
- Jak Zimin zamienił się w świąteczną wieś
- Chatka św. Mikołaja i atrakcje, które przyciągnęły rodziny
Jak Zimin zamienił się w świąteczną wieś
Choć od Laponii dzieli go aż 2376 km, do Zimina przyjechał św. Mikołaj i osobiście wręczał prezenty dzieciom w specjalnie przygotowanej chatce. Pomysł na większe mikołajkowe obchody narodził się po ubiegłorocznym przejeździe świątecznym traktorem po Kleszczewie — organizatorzy postanowili pójść krok dalej i objechać całą gminę Kleszczewo, a końcową sceną uczynić właśnie Zimin. Inicjatywa wyszła od sołtysa i szybko zdobyła poparcie mieszkańców, którzy włączyli się w przygotowania.
“Teraz chcieliśmy pójść jeszcze dalej, więc jeździliśmy po całej gminie, a dodatkowo padł pomysł, aby zbudować prawdziwą wioskę św. Mikołaja w Ziminie.”
- Mateusz Stachowiak, sołtys
Organizacja opierała się na wolontariacie i wspólnych działaniach — od budowy dekoracji po obsługę stoisk. Social media okazały się katalizatorem frekwencji: krótkie, dobrze zrobione zapowiedzi przyciągnęły uwagę poza samą wsią.
Chatka św. Mikołaja i atrakcje, które przyciągnęły rodziny
Na placu stanęły proste, ale pomysłowe atrakcje: darmowa karuzela, zjeżdżalnia pontonowa, kolejka dla najmłodszych, a także stoiska prowadzone przez Koła Gospodyń Wiejskich. Nie zabrakło animatora i oczywiście samej Chatki św. Mikołaja z prezentami. Całość miała intymny charakter — organizatorzy podkreślali, że jarmark nie jest przesycony komercją, co wyróżnia go na tle ofert dużych miast.
“To się sprawdziło, ponieważ stało się o nas głośno. A do tego mocno nas zintegrowało.”
- Agnieszka, mieszkanka Zimina
Sołtys przyznał, że frekwencja przerosła oczekiwania:
“Wiedzieliśmy, że trochę osób przyjedzie, ale że aż tyle…”
- Mateusz Stachowiak, sołtys
Dla rodzin oznaczało to dostęp do bezpłatnych rozrywek i możliwość skosztowania lokalnych specjałów przy stoiskach KGW — prosty scenariusz, który okazał się atrakcyjny i przyjazny dla portfela.
Mieszkańcy zauważą szybko korzyści płynące z tego typu inicjatyw: integracja, ożywienie lokalnej kultury i promocja tradycyjnych potraw czy rękodzieła. Dla organizatorów to dowód, że przy dobrze skoordynowanej akcji nawet niewielka miejscowość może stworzyć świąteczne wydarzenie o szerokim zasięgu. Jeśli taka formuła się utrzyma, warto pomyśleć o stałej formule jarmarku rokrocznie — z większym planowaniem przestrzeni, oznakowaniem i harmonogramem atrakcji, by kolejna edycja była jeszcze wygodniejsza dla odwiedzających.
na podstawie: Powiat Poznański.
Autor: krystian

