Hrabina wraca w czerni i z ukrytym przesłaniem — spektakl, który chce mówić o Polsce

3 min czytania
Hrabina wraca w czerni i z ukrytym przesłaniem — spektakl, który chce mówić o Polsce

Na scenie Teatr Wielki w Poznaniu pojawiła się odświeżona “Hrabina” Moniuszki, inscenizacja, która więcej chce opowiadać niż tylko bawić. Reżyserka Karolina Sofulak przekształca klasykę w prowokujący fresk o kobiecości, władzy i rozpadzie wspólnoty, ale efekt bywa równie imponujący, co niejednoznaczny.

  • Hrabina w nowej choreografii obrazów zaczyna opowiadać o kraju i kobietach
  • Reżyserka odwraca perspektywę, ale napotyka tekstowe ograniczenia
  • Rewia i groteska w środkowym akcie dają spektaklowi oddech

Hrabina w nowej choreografii obrazów zaczyna opowiadać o kraju i kobietach

Sofulak zredukowała w spektaklu partie mówione i dość tradycyjną fabułę o trójkącie miłosnym potraktowała jako punkt wyjścia do szerszej alegorii. Podtytuł inscenizacji brzmi “Sen Niepodległej Pol (s)ki” i ta deklaracja widać jest w scenach gęsto nasączonych odniesieniami historycznymi: krwawe mapy, kontusze i szable, ruiny polskiego domu przesuwające się na obrotowej scenie. Scenografia Doroty Karolczak działa tu jak narracyjny wehikuł — scena obrotowa dzieli opowieść na sześć przestrzeni i pozwala cofać się oraz przyspieszać czas od epoki Moniuszki, przez międzywojnie, aż po współczesność. Reżyserka nie ukrywa politycznych aluzji; męskie towarzystwo przy okrągłym stole, dominacja krawatów w dwóch kolorach i obecność duchowieństwa tworzą czytelny komentarz do współczesnej sceny publicznej 🎭.

Reżyserka odwraca perspektywę, ale napotyka tekstowe ograniczenia

Sofulak stawia Hrabinę w centrum jako postać silną, pysz­ną i władczą — w kreacji Aleksandry Orłowskiej bohaterka ćwiczy szermierkę, nosi spodnie, zasiada jak na tronie i domaga się hołdu. Te zabiegi sceniczne skutecznie przełamy­ją staroświeckie odczytania postaci, lecz zarazem zderzają się z oryginalnym librettem Moniuszki. Tam, gdzie partia śpiewana wymaga refleksji i skruchy, reżyserka posługuje się gestami dumy i wyniosłości, co miejscami rozsadza spójność postaci — Hrabina ma być figurą kobiecego gniewu, ale zarazem w finałowym fragmencie pojawiają się wersy implikujące jej przyznanie się do błędu. Taki wewnętrzny konflikt utrudnia widzowi jednoznaczne utożsamienie się z bohaterką. Bronia w interpretacji Magdaleny Pluty pozostaje łagodna i dobroduszna, lecz i jej finałowa rola — ślubna suknia przywdziana niemal jak strój żałobny — buduje raczej gorzką ironię niż radosne zakończenie.

Rewia i groteska w środkowym akcie dają spektaklowi oddech

Muzycznie spektakl trzyma wysoki poziom — orkiestrą dyryguje Katarzyna Tomala-Jedynak — a najbardziej strawny okazuje się drugi akt, który Sofulak przekształca w kabaretowo-rewiową ucztę. Kostiumy przerysowane po brzegi (peruki z pereł, przesadzone dodatki), akcenty slapstickowe i komediowe kreacje chóru wydobywają z partytury Moniuszki elementy prawdy, które w bardziej poważnym tonie giną. Aktorsko wyróżnia się zwłaszcza Rafał Żurek jako Dzidzi — mechaniczny ruch, komizm gestu i timing przynoszą chwilę czystej rozrywki. Jednak nawet te momenty zabawy nie rozbijają ostatecznie gorzkiej tezy spektaklu: finałowy polonez z kobietami w czerni przywodzi na myśl współczesne protesty i podkreśla, że inscenizacja chce zostawić publiczność z pytaniem o przyszłość wspólnoty, nie z poczuciem pełnego pojednania 🙂

Podsumowując, nowa “Hrabina” w reżyserii Karoliny Sofulak to propozycja odważna wizualnie i myślowo — pełna trafnych scenicznych rozwiązań i wyrazistych emocji, lecz też momentami niespójna w lekturze postaci i przesłania. Widzowie mogą wyjść zachwyceni teatralnym rozmachem albo zirytowani brakiem jednoznacznej narracji — na pewno będzie o czym rozmawiać.

na podstawie: Kultura Poznań.

Autor: krystian