– Po słabszym, ubiegłym sezonie na nowo uwierzyłam w siebie. Uwierzyłam, że znowu mogę wygrywać Wielkie Szlemy – mówiła Angelique Kerber na specjalnej konferencji prasowej, która odbyła się w Centrum Tenisowym Angie w Puszczykowie. Oto co mistrzyni Wimbledonu mówiła w rozmowie z dziennikarzami…

o Wimbledonie i marzeniach…
Od kiedy zaczęłam trenować marzyłam o tym, aby wygrać turniej wielkoszlemowy. Ten cel zrealizowałam już przed dwoma laty, zwyciężając w Australian Open w Melbourne, a później w US Open w Nowym Jorku. Wimbledon to jednak coś innego. To właśnie ten turniej był tym największym marzeniem. Dwa lata temu dotarłam w Londynie do finału, ale wówczas uległam Serenie Williams. Tamta porażka sporo mnie nauczyła. Wyciągnęłam z niej odpowiednie wnioski. Zdobyte doświadczenie zaprocentowało teraz, kiedy zrewanżowałam się Amerykance w finale. A jakie to uczucie podnieść paterę dla mistrzyni Wimbledonu? Nie do opisania. To było coś wspaniałego. Właśnie dla takich chwil warto było trenować przez tyle lat.

o nowych wyzwaniach…
Z turniejów wielkoszlemowych został mi do zdobycia tylko Roland Garros. O Paryżu na razie jednak nie myślę. Póki co myślami jestem jeszcze w Londynie. Chcę się nacieszyć chwilą. Tego, co osiągnęłam nikt już mi nie odbierze. A o French Open pomyślę w odpowiednim czasie.

o ubiegłym sezonie…
To był dla mnie trudny okres, bo wszyscy oczekiwali ode mnie kolejnych efektownych zwycięstw. A te nie przyszły. Sporo się jednak wtedy nauczyłam. Ciężko pracowałam i na nowo znalazłam w sobie motywację, aby wrócić na szczyt. Ten sezon rozpoczął się dla mnie dobrze, bo od wygranej w Pucharze Hopmana. Zaraz potem był półfinał Australian Open. Po tym jednak, co się wydarzyło w ubiegłym roku, nikt chyba nie podejrzewał, że będę w jeszcze w stanie wygrać Wimbledon. Ja jednak wiedziałem, że znowu mogę wygrywać Wielkie Szlemy.

o nowym trenerze…
Po poprzednim sezonie potrzebowałam zmiany i dlatego dokonałam roszad w sztabie szkoleniowym. Przy nowym trenerze poprawiałam swój tenis, zwłaszcza serwis. Nowe spojrzenie na moją grę na pewno mi pomogło. To, że wygrałam Wimbledon to jednak przede wszystkim zasługa tego, że na nowo w siebie uwierzyłam.

o rywalkach…
Dla mnie nie ma znaczenia, kto staje po drugiej stronie siatki. Do każdego meczu podchodzę maksymalnie skoncentrowana, chcąc zaprezentować swój najlepszy tenis. Obecnie w światowym tenisie nie ma zresztą słabych rywalek. Chcąc wygrać taki turniej jak Wimbledon trzeba przez dwa tygodnie być w najwyższej formie.

o Idze Świątek…
Po jej wygranej w juniorskim Wimbledonie spotkałyśmy się i trochę porozmawiałyśmy. Jej zwycięstwo bardzo mnie ucieszyło. Iga ma spory potencjał, ale przeskok z młodzieżowego tenisa do zawodowego bywa trudny. Wszystko jednak przed nią.

o pewnym tańcu…
Zaraz po zakończeniu Wimbledonu odbył się bal podsumowujący turniej. Swego czasu tradycją było, że na tej imprezie zwycięzcy gier singlowych wychodzili na parkiet, by wspólnie zatańczyć. W ostatnich latach o tym zapomniano, ale Novak Djokovic, który był najlepszy w rywalizacji mężczyzn jest znany z tego, że lubi się bawić i szybko porwał mnie na parkiet. Byłam trochę stremowana, ale ponoć nie wyszło tak źle.

o najbliższych planach…
Nie ukrywam, że cały czas jeszcze celebruję swój sukces w Londynie. Od soboty spałam niewiele. To jednak jest mój czas. Teraz dam sobie jeszcze kilka dni wolnego, może gdzieś wyjadę, no a potem wracam do treningów. Wkrótce przecież US Open.