Dawid Lehmann z ekipą podjęli się biegu z Kępna do Kołobrzegu. Celem było zebranie funduszy na leczenie i rehabilitację Natalki, zmagającej się z nowotworem

Dawid Lehmann, z pochodzenia kępnianin, obecnie pracujący w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 6 Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu, wraz ze swoją ekipą pokonali dystans prawie 500 km, aby zebrać pieniądze na rehabilitację chorującej na chłoniaka anaplastycznego Natalki Kuleszy, uczennicy Szkoły Podstawowej nr 1 w Kępnie. Bieg rozpoczął się w sobotę, 12 września, w Kępnie, a zakończył się we wtorek, 15 września br., w Kołobrzegu.
Natalka ma za sobą ciężką walkę z nowotworem złośliwym. Chemioterapia i leczenie sterydami poczyniły spustoszenie w młodym organizmie. Skutkiem terapii ratującej jej życie jest zanik nerwów, przez co dziewczynka ma problemy z chodzeniem i wymaga intensywnej rehabilitacji. Najważniejsze jest teraz umożliwienie Natalce odzyskania sprawności sprzed choroby.
Dawid wyruszył punktualnie o godzinie 10.00 z kępińskiego Rynku, dopingowany przez Natalkę z rodzicami, przyjaciół oraz mieszkańców Kępna i okolic. Support Dawida stanowili:, żona Roma , przyjaciel Mateusz (dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej KP PSP w Kępnie) i przyjacółka Justyna. - Większych trudności na biegu nie było, generalnie mój support dbał o wszystko – o to, bym dobrze zjadł, napił się czy umył nogi albo zmienił skarpety, gdy była taka potrzeba – śmieje się strażak. Dawid pokonywał kolejne kilometry trasy zarówno za dnia, jak i w nocy, w międzyczasie zatrzymując się jedynie na odpoczynek w busie i lokalnych jednostkach PSP czy krótki sen. - Wszystkie kameralne powitania strażaków Państwowych Straży Pożarnych, gdzie gościliśmy, dawały dodatkowego kopa. Bardzo dobrze wspominam wszystkich chłopaków i bardzo im dziękuję za taki power na trasie – mówi. Na trasie przyłączali się do niego ludzie, którzy wspierali jego inicjatywę i biegli lub jechali rowerem razem z nim choć przez chwilę. - Cały support oraz uczestnicy i strażacy, których spotkaliśmy na trasie, stanęli na wysokości zadania, a nawet wyżej. Od początku po sam Poznań cały czas ktoś mi towarzyszył, czy to biegacz czy rowerzysta – najbardziej wspominam biegaczy z Kępna, którzy praktycznie do samego Ostrowa biegli ze mną, noga w nogę, nie mógłbym też pominąć moich najlepszych kompanów rowerowych: pana Leszka, który towarzyszył nam do Jarocina oraz Daniela, który zajechał z nami do Poznania – wymienia biegacz. - Od Poznania moimi kompanami był mój suport. Mateusz czy moja żona, ramię w ramię, towarzyszyli mi na rowerze, gdy ja biegłem. Co 10-12 km spotkaliśmy naszego specjalnego busa, który czekał na nas z posiłkiem i napojami. Nie każde noce były łatwe, czasem potrzebowałem dodatkowych 15 minut snu czy też chwili odpoczynku, jednak najbardziej wspominam chwile grozy, gdy razem z żoną trafiliśmy w centrum rykowiska jeleni i wtedy Mateusz z Justyną musieli przyjechać nam z pomocą – wspomina ze śmiechem.
Trasa była trudna, przysporzyła biegaczowi wiele obtarć i wywoływała niemałe zmęczenie. - Odciski pojawiły się już na 60 km, ale cel był tak szlachetny, że nawet to nie przeszkadzało w dotarciu do celu – podkreśla strażak. Pierwsze 300 km pokonał bez większych przeszkód. Niestety, dopadła go kontuzja, która uniemożliwiła dalszy bieg. Jednak strażak nie poddał się i mimo przeciwności losu, wraz ze swoim supportem, na zmianę jadąc na rowerze, pokonali trasę. - Najgorszy moment trasy był, gdy zbliżyłem się do 300 km i wtedy dopadła mnie kontuzja – naderwałem ścięgno Achillesa. Mieliśmy wtedy przerwę w JRG 2 w Pile, gdzie dzięki pomocy znaleziono dla mnie fizjoterapeutę. Niestety, stwierdził, że dalszy bieg mam sobie odpuścić. Szybka decyzja i rozmowa z moim suportem – jedziemy na rowerze, trzeba to skończyć, jest cel! I tak Mateusz, Roma i ja kontynuowaliśmy trasę na rowerze, zmieniając się co kilka kilometrów . Justyna była naszym aniołem stróżem, jadąc cały czas za nami, ogarniając trasę i przygotowując dla nas posiłki. I tak z biegu solo staliśmy się prawdziwą drużyną, można powiedzieć rodziną, dążącą wspólnie do ważnego dla nas celu. Widok morza za Mielnem dodał nam jeszcze większego kopa – stwierdza Dawid.
Na mecie na Dawida czekała niespodzianka – pojawiła się tam Natalka z rodziną, aby przywitać go i podziękować za podjęty trud. - Przed 14.00 zameldowaliśmy się na molo w Kołobrzegu, gdzie, ku naszej uciesze, spotkaliśmy się z Natalką i jej rodziną oraz naszymi przyjaciółmi. Było to dla nas coś pięknego i niezapomnianego, bo to właśnie dla tej walecznej dziewczynki pokonaliśmy nasze słabości. Po tym wszystkim wszyscy razem wpadliśmy do morza i cieszyliśmy się z tej pięknej przygody, która mogliśmy przeżyć dzięki Natalce – przyznaje Dawid. - Żadne słowa nie są w stanie opisać tego, co przeżyliśmy. To była piękna przygoda dla osoby, która potrzebowała naszej pomocy i to dzięki niej mogliśmy ją przeżyć. Teraz myślimy nad nową przygodą – oczywiście dla kogoś, komu znów będziemy mogli pomóc. Mamy zamiar kontynuować naszą akcję i w następnym roku wystartować ponownie – a dokąd, jeszcze nie zdradzamy – podsumowuje.
Podczas całego biegu zbierano pieniądze do puszek. Nie zawiedli również liczni sponsorzy, którzy przyłączyli się do zbiórki. Pozostało przeliczenie pieniędzy, podsumowanie akcji i przekazanie środków na leczenie dziewczynki. Zbiórka pieniędzy nie jest jednak zakończona – trwa jeszcze do końca września br. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, mogą wesprzeć zbiórkę, wpłacając pieniądze na konto Stowarzyszenia „Uśmiech” oraz na zrzutka.pl. - Chciałbym podziękować wszystkim darczyńcom, funkcjonariuszom PSP, sponsorom oraz ludziom dobrego serca, że pomogli nie nam, ale Natalce i mam nadzieję, że to, co zebraliśmy, pomoże jej w leczeniu. Obecnie mamy ponad 9 tysięcy złotych, ale zbiórka nadal trwa i mamy nadzieję, że kwota jeszcze będzie większa – dodaje Dawid.

Na zdjęciu Dawid wraz ze strażakami JRG 1 w Poznaniu.

Opracowanie i zdjęcia:
st. kpt. Mateusz Grzesiak
KP PSP Kępno

Galeria: