Festiwal BLusowo na stałe wpisał się w kalendarz imprez muzycznych w naszym regionie. I przyciąga znakomitych muzyków. Nie tylko z Polski, bo gwiazdą tegorocznej edycji imprezy był zespół Mörk z Budapesztu, prezentujący wybuchową mieszankę bluesa, funku, a nawet jazzu. Nie tylko jednak oni oczarowali publiczność, która przez wiele godzin mogła słuchać świetnej muzyki, jakże odległej, od dziś obowiązujących w mediach trendów.

Była więc klasycznie bluesowa, obchodząca 30-lecie działalności Zdrowa Woda, równie tradycyjny George Dyer Band, niebanalni Pola Chrobot & Adam Baran, czy też romansujący z etnicznymi brzmieniami Francis Tuan. Na scenie pojawiła się również pochodząca z Tarnowa Podgórnego Joanna Pilarska. JoPil tym razem przedstawiła nowy program, a na scenie towarzyszył jej spory zespół, co tez można uznać za nowość.

W Lusowie, jak na renomowany festiwal przystało, nie mogło też zabraknąć konkursu. Tegoroczne Grand Prix zdobyli Agata Karczewska oraz Roxana Tutaj & Good Omen. Ta pierwsza jest prawdziwym objawieniem ostatnich miesięcy. Tylko w te wakacje zagrała na festiwalach w Jarocinie oraz Poland Rock, czyli na dawnym Woodstocku, gdzie jest występ obejrzało ponad sto tysięcy widzów. Przy małej scenie nad jeziorem w Lusowie aż tylu fanów nie było.

– Każdy koncert jest inny. Nie ukrywam, że granie dla tak licznej widowni, jak na Woodstocku robi ogromne wrażenie. Ja jednak tak samo cenię sobie kameralne granie, bo wtedy kontakt ze słuchaczem jest zupełnie inny. W takim, klimatycznym graniu bardzo dobrze się zresztą odnajduję – mówi Agata Karczewska, która na scenie występuje sama, tylko z gitarą. I jak mówi gra alternatywne country.

– W mojej muzyce nie ma jednak tego całego sztafażu, kojarzącego się z tym stylem muzycznym. Są za to aktualne i mam nadziejże ciekawe teksty – mówi młoda artystka, która właśnie wydała EPkę zatytułowaną „You’re Not So Special”, na której znalazł się jej autorski materiał. I właśnie utwory z tej płyty zaprezentowała w Lusowie, całkowicie hipnotyzując widownię. No, ale w Lusowie magicznych, muzycznych chwil nigdy zresztą nie brakowało…

Na zdjęciach to, co się działo na małej sceny nad jeziorem. Później BLusowo przeniosło się na dużą scenę na placu przy kościele.