Puszcza Zielonka to miejsce wyjątkowe. Utworzony tam w 1993 roku Park Krajobrazowy należy do najcenniejszych obszarów przyrodniczych w Wielkopolsce. To tereny nie tylko malownicze, ale również tajemnicze, z którymi związanych jest całe mnóstwo mniej lub bardziej prawdziwych historii. Niektóre są mroczne, inne miłosne, a jeszcze inne przypominają dawne kryminały. Wszystkie je można było poznać podczas drugiej edycji Festiwalu Legend Puszczy Zielonka, który odbył się w Skansenie Miniatur w Pobiedziskach.

– Sporo się wtedy u nas działo. Można było poobiadować, tak jak legendarni bracia Lech, Czech i Rus, założyciele Pobiedzisk, usypać wiecznie spóźniający się kiszkowski zegar, zobaczyć straszydła z Babicy czy też poszukać zaginionego, legendarnego złotego tronu. Co więcej można było również samemu stworzyć kolejną legendę Puszczy Zielonki – mówi Artur Krysztofiak, dyrektor OSiR-u w Pobiedziskach i koordynator do spraw turystyki w Związku Międzygminnym „Puszcza Zielonka”.

To właśnie ten związek przed rokiem wydał książkę pt. „Legendy Puszczy Zielonka”, w której znalazło się dwanaście opowieści związanych z tym regionem. – Każda z nich zilustrowana została wyjątkowym obrazem autorstwa Marty Kubiczek. Książka jest ciekawa, kolorowa i powinna zainteresować nie tylko młodszych czytelników, ale także tych starszych. Dlatego staramy się, by wkrótce trafiła do normalnej sprzedaży. Póki co można ją znaleźć w bibliotekach na terenie puszczańskich gmin – dodaje.

Legendy opisane w książce, i o których była mowa na festiwalu, odnoszą się do konkretnych miejsc. W ślad za wydawnictwem, pojawiły się zatem tablice opisujące legendy. Można je znaleźć na szlakach turystycznych. – W ten sposób chcemy promować miejsca, które zostały opisane w legendach. To także dodatkowa atrakcja dla turystów, którzy do puszczy wybierają się na piesze lub rowerowe wycieczki. Mają one także walor edukacyjny, bo zwiększają wiedzę na temat regionu – mówi Artur Krysztofiak.

– Która z legend wzbudza największe emocje? Każda jest inna i ma swój urok. Jedna opowiada o śpiącym wojsku pod Murowaną Gośliną, a inna o wielkiej miłości, która miała swój smutny finał w Maruszce. Każdy znajdzie zatem coś dla siebie. Ja polecam wszystkie, bo dzięki tym opowieściom można się przenieść w inny, magiczny świat. Poznanie takiej historii pozwala także spojrzeć na Puszczę Zielonkę w nieco inny sposób. A, że warto ją odwiedzić, to nie muszę chyba nikogo zachęcać – kończy Artur Krysztofiak.

Na Festiwalu Legend Puszczy Zielonki można było między innymi posłuchać dawnej muzyki.